TRASA WYCIECZKI
INTERESUJĄCE FAKTY
W 1412 r. na zamku w Lubowli spotkali sie król Węgier Zygmunt Luksemburski i król polski Władysław Jagiełło by podpisac pakt o pokoju i przyjaźni. Podczas spotkania Luksemburczyk w zamian za pożyczkę 37 tys. kop groszy czeskich (ok. 7,5 tony czystego srebra), dał w zastaw królowi polskiemu zamki Lubowlę, Podoliniec i Gniazda oraz 13 miast spiskich i 15 wsi. Sam zamek stał się centrum administracyjnym zastawionych ziem oraz siedzibą spiskich starostów. Funkcję te pełnili m.in. Zawisza Czarny, Piotr Kmita i Jan Boner. W 1553 r. miał miejsce groźny pożar, ale warownię odbudował król Zygmunt August. W XVII w. za kadencji Lubomirskich, na zamku zdeponowano polskie insygnia koronne, zagrożone podczas potopu szwedzkiego. Przez pewien czas przebywał tu również król Jan Kazimierz, co opisał w "Potopie" Henryk Sienkiewicz. W 1683 r. na zamku gościł król Jan III Sobieski. Po odebraniu Spiszu Polsce przez Marię Teresę w 1772 r. rola twierdzy znacznie zmalała. W 1768 r. więziono tu Maurycego Beniowskiego, wegierskiego szlachcica, żołnierza, podróznika, autora pamiętników i późniejszego króla Madagaskaru. Wiosną 1769 r. oddział konfederatów barskich, dowodzony przez Józefa Bierzyńskiego podjął nieudaną próbę opanowania zamku w Lubowli, będącego w posiadaniu Kazimierza Poniatowskiego. Ten poprosił wówczas Austriaków o zajęcie starostwa spiskiego. Do 1945 r. twierdza pozostawała w rękach rodziny Zamoyskich, później przejęło ją pańswo Czechosłowackie (źródło: Przewodnik Pascala Słowacja).O TYM WARTO WIEDZIEĆ
Lewocza była świadkiem historycznego spotkania czterech braci Jagiellonów. Od 6 kwietnia do 7 maja 1494 r. Władysław król Czech i Węgier, Jan Olbracht król polski, Zygmunt przyszły król Polski oraz Fryderyk, późniejszy kardynał odbyli tu tajną naradę dynastyczną. Towarzyszyli im m.in. starosta spiski Piotr Kmita, Fryderyk, margrabia brandenburski i mąż Zofii Jagiellonki, żupan spiski Štefan Zápolya i kilku biskupów. W tym czasie na południowo-wschodnich rubieżach Królestwa Polskiego bezustannie niepokój siali Tatarzy i Turcy. Kwestię wspólnej obrony przeciwko nim oraz odzyskania zajętych przez Turcję portów czarnomorskich Kilii i Akermanu (Białogrodu) miały być głównym tematem rozmów. Z inicjatywą spotkania wyszedł Władysław, który potrzebował wsparcia w rozwiązaniu problemów wewnętrznych na Węgrzech. To spowodowało, że dla młodszych braci rozmowy zakończyły się fiaskiem. W obliczu kłopotów we własnym państwie Władysławowi nie w głowie była wojna z Imperium Osmańskim. Mimo, że w najważniejszej kwestii porozumienia nie osiągnięto, zjazd odegrał doniosłą rolę propagandową. Stanowił swoisty pokaz siły i jedności, jeśli nawet pozornej Jagiellonów - w tym czasie dynastii dominującej w Europie Środkowo-Wschodniej. Na pamiątkę tego wydarzenia wzniesiono w północnej nawie kościoła św. Jakuba ołtarz Matki Boskiej Śnieżnej. Widniejące na nim godło Polski przypomina o potędze Jagiellonów.CIEKAWE HISTORIE
Niezwykłą legendą związaną z Czerwonym Klasztorem jest opowieść o bracie Cyprianie. Zakonnik ów żył w latach 1724–1775 i naprawdę nazywał się Frantz Ignatz Jaschke. Ukończył studia medyczne we Wrocławiu, a do klasztoru kamedułów pod Trzema Koronami trafił prawdopodobnie ok. 1756 r. W klasztorze pełnił funkcję lekarza i aptekarza, lecz jego największą pasją była botanika. Pozostawił po sobie okazały zielnik, w którym zgromadził ok. 280 okazów roślin pienińskich i tatrzańskich. Studiował też uczone księgi, dzięki którym zbudował skrzydła. Szybował na nich nad Pieninami, wzbudzając strach wśród okolicznych mieszkańców. Wtedy bratu Cyprianowi przyśnił się sen w którym dwaj aniołowie zakazali mu latania i nakazali spalić grzeszne skrzydła. Zakonnik nie posłuchał jednak przestrogi, wspiął się na Trzy Korony i wyruszył w kolejny lot. Poszybował aż nad Tatry, lecz gdy przelatywał na Morskim Okiem został trafiony błyskawicą, która zamieniła go w skałę. Tak powstał słynny tatrzański szczyt zwany odtąd Mnichem, mający być przestrogą przed ludzką pychą i sprzeciwianiem się woli boskiej. W 2010 r. na kanwie rzeczywistej biografii brata Cypriana powstał dramat w koprodukcji polsko-słowacko-czesko-węgierskiej pt. "Latający mnich i tajemnica da Vinci" (źródło:www.pieniny.net).Sierpień 2024
Pod koniec wakacji zaistniała możliwość jeszcze jednego wyjazdu, więc skrzętnie z niej skorzystałem. Było jednak zbyt mało czasu, aby przygotować wycieczkę lotniczą, dlatego zdecydowałem się na podróż samochodem do naszych południowych sąsiadów. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, a dodatkowym atutem była słoneczna pogoda.
Spisz, który ma wielowiekowe związki z Polską wprost mnie zauroczył. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak blisko naszej granicy znajdują się tak malownicze miasta i romantyczne zamczyska. Tamtejsze kościoły pełne są średniowiecznych fresków, pięknych rzeźb ołtarzowych czy malarstwa tablicowego z których wiele zostało wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa Unesco. Turystów przyjeżdża tutaj niewielu, baza noclegowa nie należy do największych, a Słowacja jest zdecydowanie za słabo rozreklamowana. Jedyną niedogodnością dla zmotoryzowanych podróżników są dość restrykcyjne przepisy dotyczące prędkości, znacznie bardziej rygorystyczne niż u nas.Lubowla
Do Lubowli mam szczególny sentyment, gdyż odwiedziłem ją wiele lat temu w trakcie wyjazdu integracyjnego związanego z moją pracą zawodową. Jedank dopiero teraz doceniłem szczególny urok tego miejsca. Malowniczy zamek z XIII w. pełen pamiątek po Lubomirskich i Zamoyskichw w pełni zasługuje na swoją sławę. Dodatkową atrakcją był pokaz tresury ptaków drapieżnych na dziedzińcu zamkowego bastionu. Zaś na koniec dnia zwiedziłem skansen prezentujący budownictwo Zamagurza.
Czerwony Klasztor
Czerwony Klasztor to chyba najczęściej odwiedzany przez Polaków obiekt u naszych południowych sąsiadów. Dzieje się tak dzięki jego lokalizacji tuż przy polsko-słowackiej granicy, a także zbudowanej w 2006 r. kładce pieszo-rowerowej, która zdecydowanie poprawia komunikację. Sam klasztor zwykle kojarzony jest z latającym mnichem Cyprianem, zaś jego największy atut to malownicze położenie nad rzeką Dunajec z zapierającym dech w piersiach widokiem na Trzy Korony.
Kieżmark i okolice
Niepozorny Kieżmark ma wiele wspaniałych zabytków sztuki i architektury. Upalny i duszny dzień nie sprzyjał zwiedzaniu, ale mogłem trochę odetchnąć w chłodnych zamkowych komnatach i kościelnych nawach. Najeżona basztami średniowieczna forteca miejska z XV w. zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, jednak wszystko przebił wpisany na listę Unesco drewniany kościół Świętej Trójcy, którego całe wnętrze pokrywają barwne malowidła w stylu rustykalnego baroku.
Lewocza
Lewocza wprost mnie zauroczyła. Zabytkowe centrum miasta, opasane okazałymi murami obronnymi tworzy malowniczą enklawę, zupełnie jakby czas stanął tu w miejscu. Na lewockim rynku miałem okazję podziwiać średniowieczny ratusz, mieszczańskie kamienice z XIV i XV w. oraz kościół św. Jakuba, jeden z najcenniejszych zabytków Słowacji wpisany na listę Unesco. Dodatkowym atutem była słoneczna pogoda, dzięki której wszystko wokół wydawało się jeszcze piękniejsze.
Kapituła i zamek Spiski
Majestatyczne ruiny średniowiecznego zamku spiskiego zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Trudno uwierzyć, że zbudowana na wyniosłym wzgórzu twierdza była w swojej historii aż dwukrotnie zdobyta. Jednak zwiedzanie trochę mnie rozczarowało. Pomimo pełnej ceny biletu, z powodu renowacji nie była dostępna najstarsza i najciekawsza część z donżonem i romańskim pałacem. Miłym zaskoczeniem była wizyta w Spiskiej Kapitule, warownym miasteczku kościelnym wpisanym wraz z zamkiem na listę Unesco.
Słowacki Raj
Wizyta w Parku Narodowym Słowacki Raj była dla mnie jak powrót do przeszłości. Odwiedziłem to miejsce ponad 20 lat temu i pewnie z sentymentu przemierzałem park podobną trasą. Przełom Hornadu, Klasztorzysko czy Tomaszowski Widok w ogóle się nie zmieniły, ja natomiast tak, gdyż byłem dużo bardziej zmęczony po całodziennej wędrówce. Jednak wszystko zrekompensowały wspaniałe widoki i spotykani na trasie turyści z których jeden przyjechał aż z Singapuru.
W drodze
Zwiedzanie samochodem ma tę zaletę, że można zatrzymać się w dowolnym miejscu, które nam się spodobało, zwiedzić go i porobić pamiątkowe fotki. Tak było i tym razem, gdyż na Spiszu jest mnóstwo zapomnianych miasteczek w których można znaleźć prawdziwe perełki architektury i sztuki. Niestety małe kościółki najczęsciej były zamkniete na cztery spusty. Pomimo tego takie miejsca jak Zehra, Nowa Spiska Wieś, Spiski Czwartek czy Poprad na długo pozostaną w mojej pamięci.